Niemiecka wyspa Rugia – co warto zobaczyć?
Gdzie leży Rugia?
Każdy kto ma dość tzw. „polskiego morza” utkanego parawanami, przesiąkniętego zapachem starego oleju i obklejonego szyldami tworzonymi w WordArtcie, powinien przejechać kawałek dalej i zobaczyć zupełnie inny wymiar Bałtyku – niemiecki. Rugia to największa niemiecka wyspa, leżąca w północno wschodniej części kraju, na obszarze południowo-zachodniego Bałtyku. Przynależy do landu Meklemburgia-Pomorze Przednie, co oznacza, że z Polski mamy tam całkiem blisko. Dojazd samochodem ze Szczecina wynosi około 220 km – oczywiście autostradami.
Pomyśleć, że tak niewielki kawałek od granicy Polski znajdujemy się w zupełnie innej, lepszej odsłonie Bałtyku – mowa tu nie tylko o kredowym wybrzeżu, ale także kurortowej zabudowie i innych osobliwościach, ale o tym w dalszej części postu.
Wszędzie poleca się zwiedzanie Rugii rowerami, jednak my cały czas jesteśmy na etapie wózkowym, więc oczywiście wybraliśmy opcję spacerową. Myślę, że dla wielu rodziców z dziećmi część wskazówek może okazać się pomocna.
Rugia – mapa atrakcji turystycznych
Choć Rugia to największa wyspa Niemiec, to odległości między najciekawszymi miejscami nie są duże. Idealne na jednodniowe wycieczki bez nadmiernego spędzania czasu w aucie. Odległości na 30-60 minut jazdy pozwalają na urozmaicone zwiedzanie i zobaczenie wielu atrakcji, jakie oferuje Rugia. My spędziliśmy na Rugii tydzień i to było wystarczające, żeby kilka razy poleżeć na plaży i zwiedzić wiele miejsc. A gdzie spać? Na nocleg wybraliśmy miejscowość Sassnitz, z której wygodnie podróżowało nam się w każdą stronę wyspy. Podaję link do miejscówki, bo jest warta polecenia.
Najciekawsze miejsca na Rugii, które warto zwiedzić zaznaczyłam na mapie.
Rugia – co warto zwiedzić?
Przylądek Arkona (Putgarten i Vitt)
Przed wymuskanym, spokojnym miasteczkiem Putgarten znajduje się płatny parking, na którym można (a w zasadzie trzeba zostawić auto). Stąd można wyruszyć na podbój przylądka Arkona, a jest co oglądać! Po pierwsze okazałe kredowe klify – można je podziwiać z góry, ale jest także opcja zejścia schodami na brzeg (na własne ryzyko, ponieważ z klifów w każdej chwili może odpaść skała). Po drugie dwie latarnie morskie i wieżę obserwacyjną z widokiem na zatokę. Po trzecie malutką wioskę Vitt, uznaną w niektórych źródłach za najbardziej romantyczne miejsce na Rugii. Z tym bym polemizowała ze względu na ilość turystów, jednak zgadza się, że uroku nie można jej odmówić! W Vitt znajduje się szeroka oferta gastronomiczna – można zjeść obiad, wypić kawę lub kupić wędzoną rybę na samej plaży.
Odległości między poszczególnymi atrakcjami są niewielkie – w granicach 2-3 km. Trasa jest bardzo łatwa do pokonania wózkiem. Wyjątek stanowią oczywiście schody na latarnie, wieżę obserwacyjną i klify, ale sam spacer z wózkiem na przylądku Arkona nie sprawia dodatkowych trudności. Na przylądku Arkona bardzo często kursuje ciuchcia turystyczna, jednak nie wyglądała na taką, która chciałaby pomieścić wózek.
Mapa przylądka Arkona znajduje się tutaj.
Park Narodowy Jasmund
Mieszczący się na północno-wschodnim krańcu wyspy Park Narodowy Jasmund jest prawdopodobnie najsłynniejszą atrakcją Rugii. To tutaj znajdują się monumentalne, rażące bielą kredowe klify. Żeby je zobaczyć należy przespacerować się z parkingu w Hagen do Centrum Parku Narodowego Königsstuhl. Najkrótsza droga zajmuje około 40 minut i wiedzie przez piękny, stary las. Droga jest gładka i nie sprawia trudności wózkom. Dla rowerów przygotowano osobny szlak. W Centrum znajduje się ciekawa ekspozycja, place zabaw i strefa gastronomiczna oraz co najważniejsze wejście na 118 metrowy klif Königsstuhl. Tu do pokonania jest kilka schodów w górę na punkt widokowy, ale spokojnie można wózek zostawić w bezpiecznym miejscu przed wejściem na platformę.
Sam punkt widokowy jest dość przestronny, choć… nie widać samego Königsstuhl. W tym celu warto wybrać się na oddalony o około 700 m kolejny punkt widokowy Viktoriasicht, aby zobaczyć z innej perspektywy Königsstuhl. Jeszcze innych wrażeń dostarczają klify widziane z poziomu plaży. Ze względu na schody i ryzyko – tym razem zrezygnowaliśmy z zejściem. Podobne klify (choć muszę przyznać, że bardziej okazałe) widzieliśmy już w Danii. Krótka relacja zdjęciowa tutaj.
Zarówno parking jak i wejście do centrum są płatne.
Kurort Binz
Na wschodnim wybrzeżu wyspy znajduje się okazały kurort Binz. Mi słowo „kurort” kojarzy się raczej negatywnie – z tysiącem hoteli, komercją i brakiem „tego czegoś”. Ale nie w wydaniu niemieckim! Tu kurort to naprawdę coś ciekawego. W miasteczkach wschodniego wybrzeża Niemiec znajdują się zabytkowe perełki tzw. Bäderarchitektur. Koronkowe, zadbane i nietuzinkowe wille tuż przy plaży. Wszystko spójne i w dobrym guście, bez szyldów i straganów. Co więcej na plaży też panuje ład i porządek (jak to w Niemczech – Ordnung muss sein!) – a to za sprawą estetycznych koszy, nadających niepowtarzalny klimat temu miejscu. Zdecydowanie polecam odwiedzić Binz na spokojne plażowanie, spacer unikatową promenadą wśród niekiedy ponad 120-letnich willi i oczywiście pyszną Fischbrötchen (bułkę ze śledziem i cebulą). Wyprawa z wózkiem nie sprawia tutaj najmniejszych trudności. Parkowanie auta również – w miasteczku jest kilka zbiorczych, wielopoziomowych parkingów (płatnych).
Prora – hitlerowski 4-kilometrowy hotel
Prora to najbardziej kontrowersyjna atrakcja Rugii. Wzdłuż pięknej plaży rozciąga się najdłuższy budynek w Europie – ma ponad 4 km ! Budowę rozpoczęto za czasów Hitlera – miał to być hotel dla około 20 tys. ludzi. „Dzieła” nie dokończono – wojna przerwała tę maszkaradę. Jednak… dziś trwają prace nad przywróceniem tego faszystowskiego reliktu do normalnego użytku. Liczyliśmy na mały urbex, jednak nic z tego. Budynki Prory są zabezpieczone i ogrodzone, ponieważ… powstają tu mieszkania, hotele, kawiarnie, które cieszą się sporym zainteresowaniem.
Nie mi oceniać etykę tego dziwacznego i niezrozumiałego dla przeciętnej osoby przedsięwzięcia, pozostawiam to Wam wraz z relacją zdjęciową.
Molo w Sellin
Nietuzinkowa zabudowa kurortowa przybrała jeszcze ciekawszą formę w miasteczku Sellin. Otóż na molo powstały a raczej wielokrotnie powstawał po kilku zniszczeniach ciekawy budynek, pierwotnie poczekalnia dla pasażerów statków przybijających do molo, a obecnie restauracja. Mowa o Seebrücke Sellin. Molo wygląda ciekawie z każdej perspektywy – z poziomu klifu, z poziomu plaży oraz z poziomy samego molo. Na plażę i molo można zejść z klifu schodami lub zjechać wygodnymi pochylniami. Jest też opcja windy podobnej do portugalskich elevador. Na końcu molo znajduje się kolejna nietypowa atrakcja – Tauschgondel, dzięki której można zanurkować w Bałtyku i przyjrzeć się wszystkiemu „od środka”. Poza tym Sellin to kolejna miejscowość, która zachwyca architekturą uzdrowiskową.
Stare miasto Sassnitz
Sassnitz wydaje się mniej turystycznym miasteczkiem niż Binz i Sellin, ale ewidentnie aspiruje i walczy o uwagę turystów. Oprócz bliskości do Parku Narodowego Jasmund, Sassnitz ma jeszcze jeden atut – piękny historyczny zakątek starego miasta utkany koronkowymi willami o zabudowie uzdrowiskowej. Warto się tu zatrzymać choćby na chwilę, pokluczyć uliczkami starego miasta w stronę promenady, która dalej przekształca się w szlak wzdłuż klifów kredowych w Parku Narodowym.
Ścieżka widokowa w koronach drzew
Baumwipfelpfad – ścieżka w koronach drzew wraz z platformą widokową w okolicach Binz i Prory bardzo pozytywnie nas zaskoczyła. Spodziewaliśmy się atrakcji typu – „wejść, zobaczyć, wyjść”, a okazało się, że to miejsce ma więcej do zaoferowania i można tutaj spędzić bardzo miło czas. Długość całkowita ścieżki w koronach drzew to 1250 m. Sama wieża ma wysokość 40 m i podchodzi się pod nią 650 m ścieżką o nachyleniu 6% – jest to komfortowe nachylenie również dla osób poruszających się z wózkami. Po drodze na zwiedzających czeka wiele ciekawostek związanych z życiem drzew, a także urozmaicenia w postaci torów przeszkód. Na górze rozciąga się panoramiczny widok 360 stopni na zatoki Morza Bałtyckiego i Rugię. Łącznie spędziliśmy tutaj ponad 2h w bardzo miłych okolicznościach przyrody. Zdecydowanie polecam!
Przy wyjściu znajduje się strefa gastronomiczna i drewniany plac zabaw dla dzieci. Wstęp i parking płatne, warte swojej ceny!
Plaże między Glowe a Breege
Na szerokim, długim odcinku plaż każdy może znaleźć miejsce dla siebie bez zbędnego ścisku i tłoku. Przy drodze wzdłuż plaży znajduje się kilka leśnych parkingów. To spokojne miejsce na leniwe plażowanie bez kurortu za plecami.
Oceanarium i starówka w Stralsund
Wybraliśmy się tutaj w dzień, w który pogoda się nieco popsuła i popadywało. Na nasze nieszczęście wiele osób wpadło na podobny pomysł, by gorszą pogodę przeczekać w oceanarium w Stralsund – mieście przed wjazdem na Rugię. Samo Oceanarium nie zachwyciło nas ani swoją ekspozycją (dużo statycznych wystaw, proporcjonalnie niezbyt dużo ryb), ani organizacją zwiedzania. Z wózkiem okazało się to być dosyć utrudnione – w obiekcie znajdują się bowiem 3 małe windy, którymi należy przemieszczać się między półpiętrami. Na początku zastanawiała nas obecność obsługi w windzie, jednak po kilku próbach dotarcia w konkretne miejsce, zrozumieliśmy! Nawigacja (o ile tak to można nazwać), jest bardzo zagmatwana i zabiera dużo czasu (winda na max 2 wózki + tłum ludzi = NIEEE). Ostatecznie nie polecamy za bardzo odwiedzin Oceanarium. Za to ciekawa okazała się starówka miasta Stralsund, wpisana na listę UNESCO.
Rugia z dziećmi
Rugia okazała się bardzo dobrym pomysłem na wyjazd z małym dzieckiem. Po pierwsze praktycznie wszędzie mogliśmy dostać się z wózkiem bez zbędnych wyrzeczeń. Po drugie atrakcje są ciekawe i niezbyt forsowne – spokojnie można zaplanować czas i na plażę, i na zwiedzanie miasteczek czy ciekawych przyrodniczo miejsc. Podsumowując – na Rugii można uciec kiczu i wszystkich przywar „polskiego morza”, ale co najważniejsze odpocząć i poznać Bałtyk od tej ładniejszej strony. Polecamy!
Dodaj komentarz